SNOOBS

STARBUCKS, METRO POLITECHNIKA
12 marca 2015
Długo zabierałem się z napisaniem tego postu. Dostałem mega dużo pochwał, za co bardzo dziękuję, przez co bałem się to spieprzyć, aż w takim stopniu, że nic nie pisałem przez miesiąc. Ale w końcu udało mi się zebrać dupę i napisać te bzdety.
Co u mnie? Nic za bardzo się nie zmieniło. Nadal żyję i staram się zwolnić chociaż nie zawsze mi się to udaje.
Ostatnio zacząłem się zastanawiać nad snobizmem, z którym spotykam się codziennie. Czym tak w sumie to jest? Wiele osób uważa za snoba każdą osobę, która posiada zbyt dużą ilość tzw. przedmiotów luksusowych. Cóż. Nie zgadzam się z tym pod żadnym względem. Czemu nazywamy kogoś obraźliwym powiedzeniem bo udało się jemu lub jego rodzicom w życiu? Sam często byłem i jestem uważany za snoba. Zazwyczaj są to osoby, które mnie nie znają na tyle aby być to w stanie ocenić. Nie będę teraz oceniał czy jestem czy nie bo dla wielu jest to nieobiektywna ocena. Owszem, może mam nieco więcej niż inni ale nie przechwalam się tym, jak kogoś poznam nie mówię mu że mam to, to i to. Ale jak mnie widzą z czymś co jest w pewnym sensie towarem luksusowym to od razu jest: "Patrz jak się wozi bo mu tatuś kupił". Kurwa ludzie, to co mam tego nie używać i żeby stało w domu na półce?
Ludzie, którzy nazywają właśnie takie zachowanie snobizmem najwyraźniej nigdy w życiu nie mieli z nim do czynienia. A ja, jak już mówiłem, spotykam ich codziennie.
Dlaczego ich tak nazywam? No bo kuźwa jak ktoś chwali się czymś czego tak naprawdę nie ma to za chuja nie jest zdrowy psychicznie. Oczywiście są różne rodzaje snobizmu ale ta irytuje mnie najbardziej. Nie wspomnę już o wożeniu się markami na pasku od majtek, bo to w sumie nie jest snobistyczne tylko ... hmmm ... śmieszne. Jakby marka powodowała, że ktoś jest fajniejszy (chociaż w sumie jest to w ten sposób powszechnie uważane). Nie chcę wymieniać konkretnych przykładów jakie mnie spotykają, bo nie chcę toczyć wojen, może kiedyś opiszę to.
Co jest złego w tego typu zachowaniu? Może nie jest złe, ale na pewno jest żałosne. To co ludzie potrafią wygadywać jeszcze niedawno nie przeszłoby mi przez myśl.
Oh, idealnie. Ciekawą sytuację właśnie zaobserwowałem. Siedzę sobie obok półki z różnymi produktami Starbucks'a (kto był to wie, kto nie: po prostu zwykłe rzeczy z ich logiem), podchodzą dwie "pińdzielindzie" (tak nazywam dziewczyny o zbyt dużej ilości pudru na twarzy oraz mające zachowania dziwek), i jedna mówi do drugiej: "ooooo, popatrz, kubek ze starbucksa, muszę go mieć, chociaż w sumie już ciepło się robi ale w sumie nie ważne, najważniejsze że logo jest, ile kosztuje? 70... no cóż, poświęcę się i najwyżej nie zjem raz obiadu".
KURWA MAĆ!
Co jest z ludźmi nie tak? Muszę mieć coś by pokazać, że jestem fajny/a. Gówno prawda! Jeżeli jesteś fajny naprawdę to na chuj Ci cokolwiek by to udowodnić?!

PS. Jeżeli chcecie więcej moich zdjęć to zapraszam na ig: boob.us lub 100daysboobusia

Do następnego :)

Something about me

AUTOBUS MIEJSKI, 709
10 luty 2015
W zeszłym poście pisałem o tym kim się stałem (w sumie to chciałem napisać o tym kim jestem, ale jakoś niespecjalnie mi wyszło). Dlatego nadrabiając braki, chcę Wam napisać nieco szczegółów na temat mojego życia. Mam na imię Kuba, mam 17 lat (no prawie, w kwietniu skończę). Pochodzę z w miarę małego miasta zwanego Kielce (dla tych co nie wiedzą gdzie to: między Warszawą, a Krakowem, mniej więcej w połowie). Prawie pół roku temu zostawiłem wszystko co miałem, i wyruszyłem na podbój świata. No może nie takiego świata bo po prostu wyprowadziłem się do Warszawy. Przyjechałem tutaj aby uczyć się w dosyć specyficznym liceum, ale na razie nie będę pisać odnośnie niej szczegółów (obawiam się, że w przyszłości mogą zbierać się pod nią tłumy aby mnie zobaczyć). Mieszkam sam, bez rodziców. Mam starszą siostrę.
O czym będę pisać? Hmmmmm ... chcę pokazywać Wam to co widzę, swój sposób spoglądania na świat i moje poglądy. Opierając się o słowa jednego z moich wykładowców (blog i pomysł powstał przed tym jak je usłyszałem - tak mówię, żeby nie było, że to przez to, że usłyszałem jego zdanie): "Artysta, to ktoś, kto patrząc na świat widzi coś więcej". Czyli w sumie jest popierdolony (w wolnym tłumaczeniu). Nie chcę abyście poczuli się teraz urażeni, że uważam Was za gorsze osoby, i poniżam. Chodzi mi o to, że wielu z nas jest zajętych swoim życiem i nie patrzą na to co się dzieje dookoła nich.A zawodem artysty jest właśnie by to zauważać oraz przedstawiać na swój sposób.
Chcę abyście komentowali moje posty, dawali rady, możecie wysyłać maile czy co tam chcecie. Liczę się z Waszym zdaniem.
Do następnego :)

Let's start!

STARBUCKS PLAC TRZECH KRZYŻY, WARSAW
4 luty 2015
Jakie jest moje życie? Na to pytanie mogę odpowiedzieć porównując je do przeszłości. Kiedyś, gdy jeszcze mieszkałem w moim malutkim miasteczku, żyłem spokojnie, na wszystko miałem czas, nigdzie się nie śpieszyłem. Miałem cudowne życie (nie twierdzę, że teraz takie jest, bo jest ale jest znacznie inne).
A teraz? Siedzę w Starbucks'ie i mogę się przyjrzeć wszystkim ludziom dookoła. Dlaczego akurat w tej hipsterskiej kawiarni? Bo tutaj jest największy ruch. Poza tym można spotkać wszystkie grupy wiekowe oraz ludzi wszelkiego pokroju (no może poza ludźmi, których nie stać na picie przeciętnej kawy z tak słynnym logiem). Naprzeciwko mnie siedzi grupka facetów wyglądających na około 40 lat. Co śmieszne, zachowują się jak typowe nastolatki, zdjęcia sobie robią z kubkiem Starbucks'a. Ale wracając do tematu, po ich lewej stronie jakieś małżeństwo spotkało się z facetem, dobijają jakiegoś targu, chociaż trudno było mi usłyszeć przez ten zgiełk to ciekawa sytuacja była, ponieważ żona z mężem (który ewidentnie miał zagraniczny akcent) rozmawiała po polsku a z tym drugim kolesiem już po angielsku. Obok siedzą trzy, najprawdopodobniej studentki (chociaż może już nieco starsze), są z Anglii, przyszły tutaj posiedzieć i pogadać. Obok mnie siedzi student, z laptopem i słuchawkami w uszach, najprawdopodobniej pisze jakąś pracę bo non stop słyszę dźwięk klawiatury. Po co to mówię? Żeby Wam pokazać dlaczego wybrałem to miejsce, i żeby przekonać, że nie wymieniłem już tej nazwy jakieś 3 razy tylko po to, żeby nabić sobie wyświetlenia.
Tych wszystkich ludzi łączy jedno, gdzieś się śpieszą (nawet studencik, który siedział tu ze 3 godziny, ale napierdalał na tej klawiaturze, że chyba chciał w jeden dzień całą pracę magisterską napisać). Nawet w tej kawiarni, w miejscu, które najprawdopodobniej powstało by przyjść, wyczilować się i spotkać na luziku ze znajomymi, ludzią WSZĘDZIE SIĘ ŚPIESZY!!! Ludzie przychodzą tutaj, robią co muszą i wychodzą. Nie mają w ogóle czasu na zobaczenie co się dzieje dookoła nich.
Jak wyjeżdżałem to wszyscy mi powtarzali, że będzie tu wyścig szczurów itd itp. Jakoś ignorowałem to, ale wiecie co, po prawie 6 miesiącach mieszkania w tym mieście zauważyłem jedno... jestem jednym z tych gryzoni. Na początku jak przyjechałem, zawsze w zachwyt popadałem, cokolwiek nowego bym nie zauważył. Teraz, przechodzę obok tego obojętnie. Jestem jednym z tych ludzi, którzy siedzą w tej kawiarni (dosłownie i w przenośni). I to jest kurwa najgorsze w tym wszystkim. Dlatego też powstał ten blog, abym przestał być jednym z nich.
Śmieszną sytuację zaobserwowałem w komunikacji miejskiej i to nawet kilkakrotnie. Jadąc sobie metrem, w pewnym momencie zauważam, że siedzi pewna kobieta, przypomina mi którąś panią reżyser. O tak! To musi być ona, ma na dodatek reklamówkę z PISFu. Babka ma na swoim koncie cholernie dużo ważnych nagród, a ludzie nie poznają jej. Dla takich osób to jest plus w sumie, ale to pokazuje jak ludzie są zapatrzeni w siebie.

INSTA: boob.us
Do następnego :)